wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział dziewiętnasty.Część druga- ostatnia.

Wróciłam sama do domu.Wojtek postanowił iść do swojego.
Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku.Rozpłakałam się.Wspominałam tamte chwilę,kiedy byłam szczęśliwa.Uśmiechałam się przez łzy wspominając chwilę kiedy spotkałam Bartka,Michała oraz Wojtka.Po jakieś godzinie usnęłam.
Obudziłam się około 8:00.Trening chłopaków był o 9:30 więc miałam jeszcze czas.Poszłam do łazienki i ujrzałam wrak człowieka.Oczy czerwone od płaczu,cały rozmazany makijaż o włosach nie wspominając.Przez 10 minutach walczyłam z tym aż w końcu wygrałam.
Nawet nie zjadłam śniadania.Po prostu nic nie chciałam.Marzyłam tylko o tym aby położyć się tak jak wczoraj i rozpłakać.
Musiałam iść do pracy.Postanowiłam że pójdę do prezesa.
- Dzień Dobry Natalio. - uśmiechnął się.
- Dzień Dobry.Miałabym jedną sprawę. - rzekłam siadając na krześle.
- Słucham.
- Mogłabym wziąć urlop? - zapytałam.
- Oczywiście.Należy Ci się ,jesteś najlepszą fizjoterapeutką jaka tutaj była.Chłopcy Cię chwalą,trener.Dwa tygodnie Ci wystarczy? - zapytał z uśmiechem.
- Tak. - lekko się uśmiechnął.
- Wracasz 29 listopada,dobrze? - pokiwałam głową - No to życzę Ci miłego wypoczynku. - uśmiechnął się a ja wyszłam z jego gabinetu.
Skierowałam się do swojego gabinetu po moje rzeczy,spotkałam tam Damiana.
- Hej. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- Cześć. - odpowiedziałam obojętnym głosem.
- Wiesz,jak nie jesteś z Bartkiem to może byś umówiłam się ze mną? - zapytał.
- Sorry ale nie.
- Pasujemy do siebie. - chwycił mnie za biodra.
- Jak ogień i woda. - mruknęłam i wyrwałam się z jego objęć.
Wyszłam bez słowa.Nie miałam zamiaru tam siedzieć więc szybko opuściłam halę i pojechałam do domu.Spakowałam dwie walizki z ciuchami i wykonałam telefon.
- Hej Natka.Przepraszam że nie dzwoniłem. - usłyszałam przez słuchawkę głos Matt'a.
- Hej.Nic nie szkodzi.Matt jesteś w USA? - zapytałam.
- Nie.Właśnie jesteśmy w samolocie do Polski. - czułam że się wyszczerzył - Mamy zgrupowanie bo mamy wolne kadry w Bełchatowie.
- Wszyscy przyjeżdżacie? - zapytałam się.
- Tak.Mam prośbę mogłabyś z Bartkiem przygarnąć mnie,Lotmana,Clark'a? - zapytał się.
- Nie jestem z Bartkiem. - rzekłam cichym głosem.
- Jak to?! - aż krzyknął.
- Opowiem Ci jak przyjedziesz. A co do Twojego pytania to mogę Was przygarnąć.
- Okej.Trzymaj się.Jesteś na lotnisku? Poczekaj za nami.Rozumiem że chciałaś wyjechać? - zapytał.
- Do Was chciałam polecieć.
- My już lądujemy więc poczekaj. - rozłączył się.
Usiadłam na jednym z krzesełek.Jeszcze z tymi walizkami.Po 15 minutach na horyzoncie zobaczyłam dwumetrowców.Zauważyłam Matt'a który się uśmiechnął.Podbiegłam do niego a ten zamknął mnie w swoich objęciach.Znów się rozpłakałam...
- On nie był Ciebie warty. - szepnął mi do ucha Matt.
Po paru minutach gdy się uspokoiłam oderwałam się od niego i lekko się uśmiechnęłam.
- Ze mną to się nawet nie przywitasz. - rzekł oburzony Paul a ja do niego podeszłam i mocno przytuliłam a następnie Clark'a który także był oburzony.
Przeprosiłam ich za nasze ostatnie spotkanie.
Włożyliśmy do mojego samochodu walizki a następnie pojechaliśmy do mojego domu.
- Co ty w lesie mieszkasz? - zdziwił się Carson ale po chwili zamilkł widząc mój dom.
- Ja się do Ciebie przeprowadzam. - rzekł Lotman a ja się zaśmiałam.


*************
Zadawajcie pytania na asku!
ask.fm/volleyballforeverx6



niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział dziewiętnasty.Część pierwsza!

PIĘĆ MINUT PÓŹNIEJ.
Dobiegliśmy do szpitala ale mi się słabo zrobiło.Nie powinnam biegać w takim stanie.Usiadłam na krzesełku koło Wlazłego który podał mi wodę i kazał się nie denerwować.Objął mnie ramieniem abym się uspokoiła.Po 15 minutach czekania z sali o kulach wyszedł Ivan.
- Nic Ci nie jest? - zapytałam się i mocno go przytuliłam.
- Nic oprócz 1,5 miesiąca przerwy od siatkówki. - blado się uśmiechnął.
- Współczuję Ci. - rzekłam gdy usiedliśmy.
- Bartek zaraz przyjdzie. - powiedział a do moich oczu napłynęły łzy.
Jak na złość Kurek pojawił się.Miał na głowie i na dłoni bandaż.
- Możemy porozmawiać na cztery oczy? - zapytał się przyjmujący.
Wyszłam  bez słowa a ten poszedł za mną.Zatrzymałam się jakieś 300 metrów od szpitala.
- O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam oschłym tonem.
- O nas. - rzekł.
- Nie ma żadnych "nas". - zrobiłam palcami tak zwane króliczki.
- Daj mi szansę.To nie jest moje dziecko. - rzekł.
- Przespałeś się z nią! - krzyknęłam na niego.
- Proszę.,, - rzekł i uklęknął przede mną.
- Bartek nie! Zawsze przy Tobie byłam.Robiłam wszystko co chciałeś,wszystko! Nie chciałam Cię zranić,nigdy!Pomagałam Ci! Pojechałam nawet z Tobą do tych pieprzonych Włoch! Nawet nie zareagowałeś jak Lube mnie obrażała!  Wspierałam Cię na każdym kroku! Kochałam całym sercem,całym! Nigdy bym Cie nie zraniła!Never! Nigdy nie chciałabym żeby ktoś robił Ci krzywdę!Chciałam z Tobą założyć rodzinę.Nieraz wyobrażałam sobie nas z gromadką dzieci.Bylibyśmy szczęśliwi.Zniszczyłeś to! Zniszczyłeś wszystko! - łzy płynęły mi nie miłosiernie.
- Byłem debilem,zwykłym dupkiem,wiem.Ale proszę Cię daj mi tą ostatnią szansę. - ujrzałam jak pojedyncza łza spływa mu po policzku.
- Miałeś dawaną szansę! Nie mogę. - rzekłam i otarłam łzy.
- Kocham Cię! Nikogo nie kocham tak bardzo jak Ciebie! - krzyknął i złapał mnie za rękę lecz nie pozwoliłam mu na to i odsunęłam się.
- Nie. - powiedziałam.
- Spotkałem Cię w Spale i zakochałem się w Tobie! Z dnia na dzień coraz mocniej Cię kocham! Pamiętam jak pierwszy raz się pocałowaliśmy.Ja wiem że ty mnie nadal kochasz! - krzyknął Kurek.
- Bartek to koniec.My nie powinniśmy się nawet spotkać. - rzekłam spokojnym głosem.
- Nie zostawiaj mnie... - rzekł.
- Cześć Bartek.Zachowujmy się tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali.Nie dzwoń do mnie.Zapomnij o mnie. - powiedziałam i szłam przed siebie ale ten mnie zatrzymał i wpił się w moje usta.
- Nigdy o Tobie nie zapomnę. - rzekł gdy oderwał się ode mnie.
Odwróciłam się i ujrzałam siatkarzy z Skry oraz Ivan'a.Pewnie wszystko słyszeli.
Podeszłam do Wojtka a ten zamknął mnie w swoich objęciach.Rozpłakałam się na maxa.
- Spokojnie. - szepnął mi do ucha i delikatnie klepał po plecach.
Wszystko się spieprzyło,wszystko! Miałam osobę za którą oddałabym życie a teraz nie mam nikogo.

Zranili mnie ale chciałabym z nimi się spotkać.Porozmawiać na temat jednej sprawy.
"Weszliśmy do pomieszczenia gdzie trenowali i ujrzałam około 18 wielkoludów.Od razu oczy skierowane były na mnie.
- Bartek w końcu jesteś! - krzyknął i przytulił po męsku niejaki Ivan.
- Chciałbym Ci przedstawić moją dziewczynę.Ivan to jest Natalia. - powiedział Kurek obejmując mnie ramieniem.
- Cześć. - szeroko się uśmiechnął w moim kierunku Zaytsev.
- Hej. - nieśmiało się uśmiechnęłam.
Usiadłam na jakimś krzesełku koło Bartka oraz Ivan'a.Przyszedł ich trener.Zaczął się z nimi witać i coś gadać.
- Trenerze,przepraszam bardzo ale czemu na naszym spotkaniu może być dziewczyna Bartka a innych żony nie mogą być? - zapytał oburzony Parodi.
- No właśnie.Żadna kobieta nigdy nie była na naszym spotkaniu! - rzekł Kovar.
- Okej.Już sobie idę.Wielkie gwiazdy. - powiedziałam wściekła.
- Ej mała przystopuj. - powiedział Baranowicz.
- Bartek daj kluczyki. - rzekłam a ten posłusznie mi je dał.
- Przeproś. - zatrzymał mnie Kovar.
- Po moim trupie. - powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia."
Może lepiej by było jakbym pojechała wtedy z Matt'em?
"W końcu mieliśmy iść do samolotu gdy ktoś mnie mocno przytulił.
- Nie zostawiaj nas. - powiedział i jeszcze mocniej przytulił.Bardzo dobrze znałam ten zapach perfum.Nie mogłam uwierzyć że to on.
W pewnym momencie zaczął mnie całować a następnie znów przytulił.Płakałam.
- Nie płacz,maleńka. - rzekł i zaczął gładzić mnie po plecach.
- Natalia zaraz odlatujemy. - rzekł Matt który patrzył się na nas.
- Matt ona nie leci. - powiedział Bartek a Matt tylko się uśmiechnął.
- Trzymajcie się.Zadzwonię do was jak będziemy już w USA. - rzekł Matt i poszedł.
Bartek nawet na chwilę nie wypuścił mnie z ramion.Coraz bardziej płakałam.
- Będę przy Tobie.Nigdy Cię już nie zostawię. - szepnął mi do ucha i pocałował w czoło.
Przytuliłam go jeszcze mocniej.
- Pojedziesz ze mną? - zapytał gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Ja nie wiem. - rzekłam.
- Natalia teraz jest źle ale będzie dobrze. - powiedział.
- A Magda?
- Nie mogę z nią być.Wciąż porównuję ją do Ciebie.W sumie byłem z nią także żebyś była zazdrosna.Ja nie mogę przestać o tobie myśleć.Tylko daj mi tą szansę a na pewno jej nie zmarnuję. - powiedział i ukląkł przede mną oraz chwycił za rękę.Zaczął szukać czegoś po kieszeniach.
- To dla Ciebie. - rzekł i podał mi wisiorek z literką"B".
- Nie potrzebuję takich prezentów. - powiedziałam i oddałam mu ten wisiorek.
- Zrób to dla mnie. - lekko się uśmiechnął i założył mi na szyi prezent.
- Dziękuje. - powiedziałam i spojrzałam się mu w oczy.
- Wiem że teraz to Cię bardzo boli ale to minie z czasem,zraniłem Cię strasznie ale daj mi tą szansę. - rzekł.
- Nie zostawisz mnie nigdy? - zapytałam niepewnie.
- Nigdy.- rzekł a ja chwyciłam go za szyję a ten mnie podniósł.
Usłyszeliśmy za sobą czyjeś oklaski.Odwróciłam się i zobaczyłam całą Reprezentację Polski wraz z Antigą."
Nigdy nie przestanę go kochać,nigdy stał się cząstką mnie! Ja nie mogę bez niego żyć.
Wiem co zrobię! Wyjadę do USA! Tam może będę szczęśliwa.

****************************
Za nim napiszecie że rozdział jest krótki chcę was poinformować że to jest rozdział 19 i pierwsza część! Dwie części będą!

Rozdział o rozstaniu i chciałam Wam przypomnieć co było w wcześniejszych rozdziałach.
PRZEPRASZAM NIE MAM WENY!!!!!!!!!!!!

DACIE RADĘ DOBIĆ DO 30 KOMENTARZY?
PROSZĘ! TO MOTYWUJĘ.

ask.fm.volleyballforeverx6

Co myślicie o decyzji Natalii o wyjeździe do USA?


wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział osiemnasty.

- On mnie przecież nie kocha. - rzekłam do Iwony.
- Natalka ja ty już tego nie widzisz to ja nie wiem.-pokręciła głową Iwona.
- Mnie się nie da pokochać. - rzekłam i wstałam.
- Natalia a ty myślisz że Wojtek i Ivan oraz Michał czemu tu są?
- Bo są moimi przyjaciółmi. - rzekłam.
- Z którymś to chyba więcej niż przyjaźń. - zaśmiała się za co oberwała poduszką.
- Ej! - krzyknęłam i ja oberwałam.
Zaczęłyśmy się rzucać aż do momentu gdy do pokoju wszedł Igła.
- Ja też chcę! - krzyknął i zaczął się z nami rzucać i śmiać.
Po paru minutach skończyliśmy nadal się śmiejąc.
Poszliśmy na dwór.W końcu trzeba korzystać dopóki jest taka pogoda,a to jest wyjątkowa pogoda.
Dałam Iwonie strój i ona się w niego przebrała.
- Krasnal chodź! - krzyknął do mnie Wojtek.
- Oberwiesz za to! - krzyknęłam i zaczęłam do niego płynąć.
Dopłynęłam do niego i zaczęliśmy pryskać się wodą jak małe dzieci.
- Zaprosiłem kogoś na randkę. - rzekł gdy przestaliśmy i płynęliśmy razem.
- Kogo? - zapytałam.
- Ma na imię Anna. - uśmiechnął się.
- Mam nadzieję że Ci się ułoży. - uśmiechnęłam się.
- Natalia jak ja go spotkam to obiję mu tą jego twarz.I chyba to będzie teraz. - rzekł i szybko się odwrócił i zaczął płynąć do brzegu.Także się odwróciłam i zobaczyłam Kurka.Zaczęłam płynąc za Włodarczykiem.
- Kurwa musisz ją kolejny raz ranić?! - krzyknął Wojtek gdy podszedł do Kurka.
- Nie wtrącaj się! - krzyknął Bartek i zaczął iść do mnie.
Zaczęłam biec po pomoście i wskoczyła do wody.Wiem że to jest niebezpieczne no ale musiałam.Kurek chyba zrobił to samo bo usłyszałam plusk wody.Popłynęłam na jakiś ląd.Nie widziałam nikogo kto ze mną był.Widok przysłaniała roślinność.Podciągnęłam nogi do brody i zobaczyłam go.Podszedł do mnie.
- Nie skreślaj mnie,proszę. - uklęknął przede mną.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam.
- To jest jeszcze nie pewne czy to jest moje.To na pewno nie moje dziecko.Proszę. - rzekł.
- To koniec. - łza zleciała mi po policzku.
- Proszę. - rzekł - Kocham Cię.
- Bartek zrywam z Tobą. - odważyłam mu się spojrzeć w oczy.
- Natalia... - błagał.
- Nie Bartek,nie. - powiedziałam.
- Kocham Cię. - rzekł i wszedł do jeziora i popłynął.
Rozpłakałam się.Tak bardzo czułam się zraniona,niepotrzebna.Zaczęła się burza i zaczęło padać.
Zaczęłam śpiewać. (link).

"Just gonna stand there
And watch me burn
But that's alright
Because I like
The way it hurts
Just gonna stand there
And hear me cry
But that's alright
Because
I love The way you lie
I love the way you lie

.Nie znam historii mego życia za znak nienawiści,
nie znam prawdziwej miłości, piszę tekst ze złości.
Pierdole związki nikomu i tak nie jestem potrzebny,
gdy coś ode mnie chcą to wtedy jestem im potrzebny.
Uśmiecham się przez łzy nawet gdy mnie to boli,
nie obchodzi mnie co myślisz robię to z własnej woli.
Mnie to pierdoli czy zranisz mnie teraz czy później
wole teraz bo właśnie teraz na to zasługuję." (Unikat - Nie kocham)



Wstałam i po prostu zaczęłam śpiewać.Byłam cała mokra a do tego stałam w deszczu.W tej chwili liczyłam
się tylko ja.Gdy skończyłam dopiero do mnie dotarło że wszyscy to widzieli.Odwróciłam się do nich i lekko się uśmiechnęłam.
- Nie uśmiechaj się przecież wiemy że chcesz płakać. - rzekła Iwona.
- Jjjja..
- Natalia ja dziś mam wieczorem samolot. - rzekł Zaytsev.
- Nie zostawiaj mnie. - zadławiłam się łzami.
- Muszę.Liga się zaczyna. - rzekł i pocałował mnie w czoło. - Będę dzwonić. Cześć.Pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć.
 - przytulił mnie.
- Ivan... - jeszcze mocniej go przytuliłam.
- Maleńka trzymaj się.Zadzwonię jak będę we Włoszech.Kocham Cię. - pocałował mnie w czoło.
- Mam nadzieję że zadzwonisz. - rzekłam gdy wsiadł do samochodu.
Pokiwałam mu, on także.Odjechał.Mój Włoch odjechał.Wojtek mnie przytulił.Weszliśmy do mojego domu bo w deszczu nie będziemy stać.
-Jejku ale ten dom jest piękny. - zachwycał się  Dziku gdy zostaliśmy sami ponieważ reszta poszła się przebrać.
-Piękny bo mój. - uśmiechnęłam się a Michał się zaśmiał.
-Zamawiamy pizzę na obiad? - zapytał się Włodi który się już przebrał.
-Już zamówiłam. - wyszczerzyłam się a ten mnie przytulił.
-Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi. - uśmiechnął się Kubi.
-Dziękujemy. - powiedzieliśmy równocześnie.
Zadzwonił dzwonek do drzwi i poszłam otworzyć. Zapłaciłam panu który przywiózł na pizzę i poszłam do salonu gdzie siedziała reszta.
Zaczęliśmy jeść.Po 30 minutach skończyliśmy.Igła i Iwona musieli jechać do Rzeszowa.Obiecali mi że gdy będą mieli czas to przyjadą
do mnie.Michał też musiał jechać.Niestety.
- Przyjedziesz jeszcze kiedykolwiek do mnie? - zapytałam gdy go przytulałam.
- Oczywiście.Jeden telefon i będę u Ciebie. - pocałował mnie w czoło - Nie myśl o nim.
I pojechał.Zostałam sama z Wojtkiem.Dochodziła już 17:00.
- Zostajemy tutaj czy jedziemy do swoich domów? - zapytał się.
- Zostajemy ale jak nie chcesz to możesz wziąć mój samochód i pojechać do swojego domu.Ja tam nie chcę wracać. - powiedziałam.
- Byłbym głupi jakbym pojechał do domu. - uśmiechnął się.
Zrobiłam sobie kakao i wyszłam na dwór.Deszcz nadal padał.Usiadłam na schodkach.Wojtek brał prysznic.
Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie z Kurkiem.

"Położyłam się na łóżku aż do momentu gdy ktoś zapukał do moich drzwi..Nie no ja zaraz wyjdę z siebie.
- Nie wkurwiaj mnie! - krzyknęłam gdy gość wszedł do mojego pokoju.
Okazało się że to wcale nie był Kubiak tylko Kurek,Bartosz Kurek.
- Przepraszam ale trener kazał Cię zaprowadzić na kolacje. - lekko się uśmiechnął.
- Aha.Przepraszam myślałam że to Kubiak. - podrapałam się po głowie.
- Nie no spoko.Rozumiem że w pierwszy dzień już Cię wkurzył. - zaśmiał się.
- Tak. - także się zaśmiałam i wyszłam z Kurkiem na stołówkę.
Zauważyłam że największy stół już zajmują siatkarze.
- Chodź z nami zjedz. - zaproponował Kurek.Przystanęłam na tą propozycję.
Poszłam z Bartkiem do chłopaków i usiadłam obok Włodiego oraz Igły."

Pamiętam jeszcze jego minę jak wydarłam się na niego wtedy.Nie ma co Michał mnie wtedy wkurzył ale jak się okazało staliśmy się dla siebie przyjaciółmi.

"Była już 20:00 więc wyszłam z pokoju.Usiadłam sobie na podłodze.Zaczęła się burza.Trochę się bałam.
Nagle ktoś mnie walnął i od razu zaświecił światło na korytarzu.
- Przepraszam.Nie wiedziałem Cię. - rzekł w moją stronę Kurek.
- Yhy.Nie Twoja wina.Ja tu siedzę jak debilka. - powiedziałam.
- Czemu tu jesteś?
- Użyczyłam mój pokój na romantyczną kolację. - odpowiedziałam.
- Chodź. - rzekł i podał mi rękę.
Chwyciłam jego rękę a on mnie zaprowadził do swojego pokoju.
- Pitera dziś nie ma więc możesz sobie tutaj spokojnie spać. - szeroko się uśmiechnął.
- Dziękuje. - lekko się uśmiechnęłam.
Bartek dał mi jakąś swoją koszulkę abym ją założyła.Poszłam do łazienki i ubrałam meczową jego koszulkę.
Ładnie pachniała.Gdy wyszłam znów szeroko się uśmiechnął.
- Ładnie wyglądasz. - rzekł.
- Dzięki.
- Jesteś z Wojtkiem? - zapytał po chwili.
- Jesteśmy z Wojtkiem przyjaciółmi.Jest dla mnie jak brat. - odpowiedziałam.
- A Michał? - zapytał.
- Co Michał?
- Chcesz z nim być? - zadał kolejne pytanie.
- Z nim? Po moim trupie.Nigdy. - odrzekłam bez namysłu.
- To dobrze. - powiedział cicho.
- Co? - zapytałam.
- Nic.
Kurek zaproponował że obejrzymy jakiś film.Zgodziłam się.Wybraliśmy jakąś komedię przy której się wciąż śmialiśmy.Po skończonym filmie nie wiem skąd ale Kurek wyjął wódkę i dał mi kieliszek.
- Twoje zdrowie. - rzekł po kolejnej kolejce.
- Twoje także. - podniosłam kieliszek.
Byliśmy już nieźle wcięci.
- Podoba mi się pewna dziewczyna. - rzekł pijany tak jak ja.
- Oo jak ma na imię?
- Natalia. - rzekł.
- Powiedz jej to.Może ona to samo czuję.Ale jestem teraz pijany.
- Aaa to jak wytrzeźwiejesz. - lekko się uśmiechnęłam.
- Okej.Na pewno jej to powiem. - szeroko się uśmiechnął.
Około godziny 00:00 poszliśmy spać.Byliśmy cali zalani alkoholem.Bartek spał na jednym łóżku ze mną.Przytuliłam się do niego."


Pijani i zakochani.Tęsknie za nim jak cholera.Ale jeśli to nie jego dziecko? Co wtedy czy będziemy razem? Ja nie umiem mu wybaczyć.Przespał się z nią.
Nie wiem sama co ja czuję.Niby kocham Bartka ale ciągnie mnie do Michała.Jeszcze te kwiaty.A co jeśli Iwona ma rację że to od Kubiaka?
Moje przemyślenia przerwał telefon.Od razu pobiegłam po niego.Zobaczyłam na ekranie "Ivan"
- Hallo? - zapytałam.
- Bartek miał wypadek. - rzekł przestraszony Zaytsev.
- Co? Jak?
- Jechaliśmy na lotnisko i ciężarówka w nas walnęła.Proszę przyjedź.
- Zaraz będę. - powiedziałam.
- Co jest? - zapytał Wojtek.
- Bartek i Ivan mieli wypadek. - rzekłam i łza zleciała mi po policzku.
- Nie mamy samochodu. - stwierdził Włodarczyk.
A ja dopiero się skapnęłam że Ivan zabrał mój samochód.
- Ale mamy nogi.No to co że pada deszcz. - rzekłam.
Najwyżej umrę...
******************************************************

Rozdział taki jakiś :///
Dacie radę więcej niż 22 komentarzy?
To strasznie motywuję i od razu mam uśmiech na twarzy. :)
ask.fm/volleyballforeverx6

niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział siedemnasty.

- Bartek to koniec.- zadławiłam się łzami.
- Mówiłem że ją tym zranisz! - krzyknął Ivan i go popchnął na ścianę.
- Natalia,słysz mnie? - zapytał Wojtek.
- Weź mnie do Michała. - popatrzyłam się na Włodarczyka zapłakanymi oczami.
- Rano Cię tam wezmę. - rzekł i mnie przytulił - Chcesz tu zostać?
- Zostanę ale rano wyjadę. - szepnęłam Wojtkowi do ucha.
- Zawiozę cię.
- Nie.
Wszyscy wyszli.Zostałam ja, Wojtek,Ivan i on.
- Kurwa,nie pij więcej! - krzyknął Ivan na Kurka gdy ten wyciągał kolejną butelkę wódki.
- Musze się napić!Wszytko się zjebało! - krzyknął pijany.
Nie mogła wytrzymać więc wyszłam do swojej sypialni.Podążyli za mną Ivan i Wojtek.Usiadłam a jeden po prawej a drugi po lewej stronie koło mnie.
- Natalia ale to nie jest pewne.Wysłała mu list że jest w ciąży ale nie wiadomo czy z nim czy z kimś innym. - rzekł Ivan.
- Nie mówmy o tym. - lekko się uśmiechnęłam.
- Jak sobie życzysz. - uśmiechnął się Zaytsev.
- Co teraz zamierzasz? - spytał się Wojtek.
- Za dwa dni się wyprowadzam. - ruszyłam ramionami.
- Co?! - aż krzyknął Włodarczyk - Przecież masz tu pracę.
- Wojtek a czy ja powiedziałam że się wyprowadzam z Bełchatowa?
- To gdzie się wyprowadzasz? - zapytał się przyjmujący.
- Chcecie zobaczyć na oczy? - zapytałam się siatkarzy.
- Jasne. - uśmiechnął się Wojtek a za nim Ivan.
- Jutro o 9:00 bądźcie gotowi,Wojtek przyjdź do mnie okej? - zapytałam.
- Nie mogę się doczekać. - uśmiechnął się.
Poprawili mi humor,śmiali się,opowiadali żarty ale około 23:00 obydwoje poszli spać.Wojtek został na noc i spał razem z Ivan'em w gościnnym.Ja swoją sypialnię zamknęłam na klucz aby Kurek nie wszedł.Około 3:00 obudziłam się i rozpłakałam.
Obudziłam się o 8:00 wraz ze mną moi przyjaciele.Uśmiechnęłam się do nich.
- Jak się czujesz? - zapytał się troskliwie Wojtek.
- Dobrze. - lekko się uśmiechnęłam.
Poszłam wziąć prysznic.Chciałam z siebie zmyć wspomnienie wczorajszego wieczoru.Ubrałam się w czarne rurki i żółtą za dużą bluzę.Włosy związałam w niedbałego koka.Ostrzegłam chłopaków żeby wzięli ze sobą kąpielówki.Gdy Wojtek szedł do swojego domu po rzeczy to my z Ivanem poszliśmy po zakupy.Niestety w moim nowym domu lodówka jest pusta.Kupiliśmy jedzenie,picie oczywiście słodycze.Po 20 minutach jechaliśmy już moim samochodem.Przed wyjazdem napisałam do Michała żeby do mnie przyjechał bo zerwałam z Bartkiem.Podałam mu nowy adres.Bartkowi zostawiliśmy kartkę że wrócimy wieczorem.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu.Ujrzałam mój wymarzony dom.
- Ja pierdolę.  rzekł Wojtek podziwiając dom a ja się zaśmiałam na jego reakcję.
- Jest piękny. - uśmiechnął się Ivan.
Wpuściłam ich do środka.Tam byli jeszcze pod większym wrażeniem.Wszystko tam dopasowałam.Zbierałam pieniądze przez 20 lat aż się w końcu doczekałam.
Chłopacy poszli się przebrać w kąpielówki.Nie mogli się doczekać kiedy będą pływać w jeziorze.Niby październik a pogoda jak na lato.Było gdzieś 27 stopni.
Przygotowałam im śniadanie,czyli naleśniki z nutellą a ja sobie zrobiłam płatki z mlekiem.
Ńagle usłyszałam podjeżdżające auto.Wyszłam z domu i ujrzałam Michała.
- Cześć.Twój nowy dom? - zapytał się oglądając go z na zewnątrz.
- Hej.Tak. - lekko się uśmiechnęłam.
- Przykro mi. - spojrzał się na mnie a ja się do niego przytuliłam i rozpłakałam.
- Nie zasłużył na Ciebie takim zachowaniem. - pocałował mnie w czubek głowy.
- Chodź. - chwyciłam go za rękę i wbiegliśmy po schodach.
Michał przywitał się z chłopakami i zjadł razem z nimi śniadanie.Postanowiliśmy iść się kąpać.Siatkarze poszli się przebrać ja także.Ubrałam strój kąpielowy a na to bluzę treningową i wyszłam na dwór gdzie Ci już byli.Ivan i Wojtek skakali z pomostu a następnie się ścigali.Chyba się zaprzyjaźnili.Ja usiadłam na pomoście i tylko nogi zanurzyłam.Woda była ciepła.Koło mnie usiadł Michał.
- A on gdzie jest? - spytał się.
- W domu,leczy kaca.
- Co się tak dokładnie stało? - zapytał się.
- Magda jest z nim w ciąży. - rzekłam i o dziwo się nie rozkleiłam.
- Co za dupek.
Nie wiem jak i kiedy ale znalazłam się na rękach Wojtka.Pobiegł na koniec pomostu i skoczył wraz ze mną do wody.
- Wojtek debilu! - krzyknęłam gdy się wynurzyłam.
- Też Cię kocham. - zaśmiał się i zaczął mi uciekać.
Zaczęłam do niego płynąć lecz ten był szybszy.Ktoś mnie złapał za nogę,obejrzałam się lecz nikogo tam nie było więc postanowiłam zanurkować.Zrobiłam to i ujrzałam Zaytsev'a.Wyszczerzył się się do mnie.Pokazałam mu żebyśmy pociągnęli za nogi Michała i tak właśnie zrobiliśmy lecz ten się skapnął  że to ja i zaczął mnie ciągnąć za ręce.
- Ja się na to nie nabiorę. - zaśmiał się a ja wskoczyłam na niego a ten zaczął płynąć na środek jeziora.
- Michał zawróć.Proszę. - rzekłam przestraszona.
- Czyżbyś nie umiała pływać? - zaśmiał się nadal płynąć.
- Nie umiem,zadowolony? - spytałam.
- Nauczymy Cię! - ucieszył się Włodarczyk z Zaytsev'em którzy nie wiem znowu jak ale pokazali się koło nas.
Wojtek ściągnął mnie z Michała i trzymał mnie.Zaytsev z Michałem pokazywali co mam po kolei robić.Wojtek puścił mnie a ja zaczęłam płynąć jak najszybciej do brzegu żeby mnie nie złapali.
- Ej ona nas oszukała! - krzyknął Michał i zaczęli płynąć w moim kierunku.Byłam szybsza ponieważ wydostałam się na ląd.Podeszłam do mojej komórki i zobaczyłam tam 50 połączeń nieodebranych od Bartka i 33 od Andrzeja oraz sms'a od tych dwóch i Karola oraz Zatiego nawet od Igły.Od tego ostatniego postanowiłam zadzwonić.
- Natalia.Jestem pod Twoim domem ale Bartek mówi że Cię nie ma i nie chcę mnie wpuścić jest pijany. - rzekł Ignaczak.
- O cześć Krzysiu.Jestem w moim nowym domu wyślę Ci w sms'ie adres.A Bartkiem się nie przejmuj.Kaca leczy. - rzekłam.
- Okej.To spotkamy się za chwilę. - rzekł i się rozłączył.
- Co jest? - zapytał się Wojtek.
- Igła tu zaraz będzie. - lekko się uśmiechnęłam i pokazałam mu mój wyświetlacz z nieodebranymi połączeniami.
- Nie odbieraj.Do mnie też Andrzej dzwonił wraz z Karolem gdzie ja jestem. - uśmiechnął się.
Moim oczom ukazało się auto Ignaczaka.Wyszedł z swoją żona Iwoną i mnie przytulili.Iwonę poznałam w Spale,bardzo miła z niej kobieta.
- Czemu nie ma tu Bartka? - zapytał się Igła.
- Zerwałam z nim. - spuściłam wzrok.
- Co?! - aż krzyknął.
- Krzysiu widzisz że to dla niej trudne. - rzekła Iwona i przytuliła mnie jeszcze raz.
- Chodźcie zrobię Wam coś do picia. - uśmiechnęłam się.
Weszliśmy do mojego domu.Ubrałam jakieś czarne szorty i zrobiłam im kawy.
- Powiedział mi że Magda jest w ciąży a przed tym pijany,kompletnie zalany Andrzej pocałował mnie na oczach Kurka. - poleciały mi łzy - Jak byłam we Włoszech to chłopak wynajęty przez Magdę chciał mnie zgwałcić a później obydwoje chcieli mnie zabić.Postrzeliła mnie z pistoletu w nogę. - pokazałam im moją ranę a następnie się rozpłakałam.
- Nie płacz. - rzekł Igła.
- Ej wszystko się ułoży. - uśmiechnęła się Iwona.
- Ej czy mi się zdaję czy tam jest Zaytsev? - spojrzał się Igła przez okno i a potem na mnie.
- Tak, to jest Ivan. - lekko się uśmiechnęłam.
- Co on tu robi?
- Zaprzyjaźniliśmy się we Włoszech więc przyjechał z Bartkiem.Woli ze mną spędzać czas i z Wojtkiem niż z użalającym się nad sobą Kurkiem. - zaśmiałam się.
- Tu sobą wszyscy Twoi przyjaciele. - zaśmiała się Iwona.
- Tak.Jest Wojtek,Ivan,Michał,Krzysiu i ty. - uśmiechnęłam się do niej - Tylko brakuję Zbyszka.- oboje się do mnie uśmiechnęli.
- Idziemy się kąpać? - zaświeciły mu się oczy.
- A masz kąpielówki? - zapytałam mu się Iwona.
- A tu Cię zaskoczę bo chciałem iść na basen i mam. - pocałował ją w czoło i zniknął się przebrać.
- Chodź dam Ci jakiś strój. - uśmiechnęłam się do niej.
Poszłyśmy do mojego nowego pokoju.Tak wyglądała.
- Natalia ten dom jest taki piękny a do tego nad jeziorem. - rzekła Iwona.
- Tylko szkoda że nie zamieszkam tutaj z nim. - usiadłam na łóżku i schowałam głowę w ręce,Iwoną usiadła obok mnie.
- Ty go nadal kochasz? - zapytała.
- Był z moją przyjaciółką,zranił mnie tym.Ale ta ciąża.Ivan mówił mi że nie wiadomo kogo jeszcze jest te dziecko ale ja się domyślam że to jego.Jeszcze przed wczorajszą imprezą mówił mi że bardzo mnie kocha,ale to nie prawda. - rozpłakałam się na całego.
- Ja go dzisiaj widziałam.Były załamany widać to po nim. - rzekła.
- Ja nie potrafię mu zaufać po raz kolejny.Nie teraz po tym wszystkim. - powiedziałam. - Do tego ktoś przed moimi drzwiami wyrzucił bukiet czerwonych róż z karteczką "kocham cię".Pewnie ktoś się pomylił.
- Ty się nie domyślasz kto? - zapytała Iwona z uśmiechem.
- Kto?
- Przecież Michał jest w Tobie zakochany.


************************************************
WRÓCIŁAM! NIE WIEM KIEDY NASTĘPNY JESTEM MEGA ZMĘCZONA!
NIECH BĘDZIE WIĘCEJ KOMENTARZY NIŻ 20 :)

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział szesnasty.

Wczorajszy dzień spędziliśmy we trójkę.Ivan przygotował pyszne spaghetti.Później obejrzeliśmy jakiś film.Około 23:00 usnęliśmy.
Obudziłam się rano i nie chciałam budzić jeszcze siatkarzy.Postanowiłam iść do sklepu po ciepłe pieczywo.Ubrałam szybko dres i bluzę,wzięłam portfel i ruszyłam do sklepu.
W sklepie kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy,w sumie niosłam trzy reklamówki.
Byłam już koło domu gdy zauważyłam jakieś kwiaty.Szybko weszłam do domu i odstawiłam torby,mijając siatkarzy którzy właśnie wstali.Wyszłam na dwór i wzięłam te kwiaty.
Był to piękny bukiet czerwonych róż.Uśmiechnęłam się na ich widok.
- Od kogo to? - zapytał się Bartek.
- A one nie są od Ciebie? - zapytał zdezorientowana.
- Nie. - zasmucił mnie tą odpowiedzią.
Właśnie wtedy zauważyłam karteczkę w tych kwiatach.Było na niej napisane "Kocham Cię".
- Pokaż. - powiedział Kurek i wziął tą karteczkę i zaczął się denerwować.
- Ktoś się pewnie pomylił. - rzekł i rzucił tą karteczkę.
Zrobiłam im te śniadanie.Dziś treningu nie było lecz był mecz o 14:00 z Jastrzębskim Węglem.
Gdy posprzątałam po posiłku usiadłam na kanapie gdzie siedzieli siatkarze.Bartek pisał sms'y a przy tym się dziwnie szczerzył do ekranu.Ciekawiło mnie z kim on tak piszę.
Usiadłam Bartkowi na kolanach a ten nawet się na mnie nie spojrzał.Próbowałam mu wziąć ten telefon i zobaczyć te sms'y.
- Zostaw mnie! - krzyknął,raczej wybuchnął i zrzucił mnie z swoich kolan a następnie wyszedł z domu.
Co Natalia? Zabolało?
Nie wiedziałam o co mu chodzi.Co ja takiego zrobiłam?
- Co ja zrobiłam? - zapytałam Ivan'a.
- Nie wiem co mu odbiło. - stwierdził i objął mnie ramieniem.Wtuliłam się w atakującego.
Można powiedzieć że pół dnia spędziłam sama z Ivan'em.Bartek nie wracał.
- Chcesz iść ze mną na mecz? - zapytałam się Zaytsev'a.
- Tak. - wyszczerzył się przede mną i poszedł się przebrać.
Ja ubrałam klubowe ciuchy,bo musiałam.O 13:00 wyszliśmy sami z mojego domu.Ivan próbował mnie rozweselić lecz nie udawało mu się to.Wciąż myślałam o Bartku i czemu tak wybuchł.
Weszłam z Ivan'em na halę,załatwiłam mu bilet tuż za bandami reklamowymi a sama usiadłam koło sztabu Skry.
Na rozgrzewce moje oczy spotkały się z oczyma Michała.Spojrzał na mnie z wyrzutem.Postanowiłam do niego podejść.
- Cześć Dziku. - uśmiechnęłam się.
- Sorry nie mam czasu. - po prostu mnie spławił.
Kolejna osoba.Patrzyłam nerwowo na trybuny czy przyszedł Bartek,lecz się przeliczyłam.Nie było go na całym meczu.Skra wygrała 3:1.MVP został Muzaj.
- Gratuluje zwycięstwa. - rzekłam w stronę Włodarczyka a ten się odwrócił i się szeroko uśmiechnął.
- A Bartek gdzie? Jesteś sama z Ivan'em? - spytał się a następnie przytulił.
- Nie wiem.Chociaż ty z Ivan'em mnie nie spławicie. - wtuliłam się mocniej w przyjmującego.
- A Michał?
- Powiedziałam że ty tylko z Ivan'em.
- Słuchaj poczekaj pod halą za mną,okej? Pogadamy. - uśmiechnął się do mnie i pobiegł do szatni.
Podeszłam do band gdzie czekał Zaytsev.
- Gratuluję pani fizjoterapeutką wygranej. - szeroko się uśmiechnął a następnie mnie przytulił.
- Oj panie Zaytsev'ie. - uśmiechnęłam się a ten objął mnie ramieniem i wyszliśmy z hali.
- Czekamy za Wojtkiem. - spytał się Ivan.
- Tak. - lekko się uśmiechnęłam.
Moją uwagę przykuła pewna osoba,gapił się na mnie.Podeszłam do niego.
- Michał co się dzieję? - zapytałam.
- A co Cię to obchodzi?! - krzyknął na mnie.
- Michał... - spojrzałam się na niego.
- Nie Natalia.To koniec. - rzekł i wszedł do autobusu.
Łza spłynęła mi po policzku.Patrzyłam jak odjeżdża.Ivan mnie przytulił.
- Przejdzie mu. - pocieszał mnie.
Po pięciu minutach Wojtek wyszedł z hali.Opowiedziałam mu jak się zachowuję Michał a jak Bartek do mojej osoby.Mówił mi że pewnie im przejdzie.
Wojtek następnie poszedł do siebie aby wziąć prysznic a my poszliśmy do mojego domu.O dziwo drzwi były otwarte,więc oznaczało to że on tam był.
Z Ivan'em postanowiliśmy że zamówimy na kolację pizzę,która miała być dopiero za pół godziny.
Zaytsev poszedł poszperać w internecie a ja postanowiłam iść do sypialni,gdzie musiał być Kurek.
Weszłam a ten leżał na łóżku i słuchał muzyki.Położyłam się koło niego,a ten nawet nie drgnął.Przysunęłam się do niego i go przytuliłam ale on mnie odepchnął.Postanowiłam że się na niego położę i tak zrobiłam.Odwrócił wzrok a ja zaczęłam go całować w usta.Zepchnął mnie z siebie.
- Zostaw mnie! - krzyknął i usiadł na skraju łóżka.
- O co Ci chodzi?! - także krzyknęłam.
- Co Cię to obchodzi?!
- Co ja znowu takiego zrobiłam?!
- Wszystko! Pieprzysz się z każdym! Zdradzasz mnie! - wybuchnął i wstał.
- Co,kurwa?! Ja Cię niby zdradzam?! A może ty masz jakąś koleżankę?! - także wstałam.
- W tym Twoimi gabinecie to wszystko możesz robić! A żebyś wiedziała że mam!
- Zdradziłeś mnie? - rzekłam prawie niesłyszalnym głosem.
- To nie tak. - rzekł.
- To że mam nowe serce nie oznacza tego że nie mam uczuć! - krzyknęłam przez łzy.
- Ja Cię nie... - nie dokończył,ponieważ mu przerwałam.
- nie kochasz mnie. - powiedziałam i wybiegłam z pokoju.
- Nie chciałem tego powiedzieć! Kocham Cię przecież! - krzyknął za mną.
Wpadłam prosto na Ivana.Przytulił mnie mocno i uspakajał.
- Natalka... - rzekł Bartek.
- Stary,spieprzyłeś. - rzekł do niego atakujący.
- Daj mi wszystko wytłumaczyć.Nie chcę Cię stracić. - rzekł Kurek.
- Chcesz z nim porozmawiać? - szepnął do ucha mi Zaytsev.
- Tak. - rzekłam i oderwałam się od Ivana.
Bartek podał mi rękę a ja ją złapałam.Poszliśmy do sypialni.Usiadłam na skraju a ten ukląkł przede mną.
- Nie zdradzam Cię.Nie mógł bym nawet bo za bardzo Cię kocham.Od samego rana byłem wkurzony o te kwiaty i dlatego tak Cię traktowałem. - pogłaskał mnie po policzku.
- Nigdy bym sobie nie wybaczył że straciłem taką dziewczynę,jak ty.Nigdy.Rozumiesz? Kocham Cię bardzo bardzo mocno.Nigdy nikogo tak nie kochałem jak Ciebie.Jesteś w moim sercu i zawsze będziesz tam.Jesteś jedyną w swoim rodzaju.Kocham Cię. - rzekł i pocałował mnie w dłonie.
- Wybaczysz mi? - zapytał się a ja go pocałowałam w usta.
- Nie rób takiego czegoś więcej. - lekko się uśmiechnęłam.
- Moja kochana,najpiękniejsza kruszynka.Nigdy Cię nikomu nie oddam.Jesteś tylko moja. - przytulił mnie i pocałował w czoło.
- Bartuś nie zranisz mnie nigdy więcej? - spytałam patrząc na jego oczy.
- Nigdy. - lekko się uśmiechnął.
Przez cały wieczór siedzieliśmy przytuleni wraz z Ivanem i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
Siatkarze wracali za trzy dni do Włoch więc chciałam się nimi nacieszyć.

Obudziłam się o 8:00 w silnych ramionach.Kurek jak to Kurek jeszcze spał.Musiałam wstać zrobić im śniadanie lecz zdziwił mnie widok który zastałam w kuchni.Ivan tam stał w samych bokserkach i coś gotował.
- Już wstałaś? - rzekł i pocałował mnie w policzek.
- Chciałam zrobić śniadanie. - uśmiechnęłam się.
- Pomożesz,chodź. - zaśmiał się.
Wstałam a przy okazji włączyłam muzykę.Z mojego telefonu poleciała piosenka.Zaczęłam ją sobie śpiewać.

 "Znowu jestem daleko, ciągle marzę o mym szczęściu,
każdy dzień bez Ciebie Kotku jest tu dla mnie bez sensu,
boję się rano wstać, boję się gdy Ciebie nie ma,
wtedy czuję jakby tlen do mych płuc nie docierał.
Zatracam się i wtedy czuje wielka pustkę,
wtedy z utęsknieniem szukam Twojej twarzy w moim lustrze, 
staram się nie myśleć o tym, że Ciebie tutaj nie ma,
kolejna noc bezsenna, w środku padam ze zmęczenia.
Znowu wracam do tych chwil spędzonych razem z Tobą,
przez ten długi czas musi mi wystarczyć Twoje foto.
Nie lubię tych momentów kiedy znowu się kłócimy,
ale wiem, że bardzo szybko nasze błędy naprawimy.
Bo wiem, że ta wiara tutaj szybko się zatraca, 
ale jeszcze szybciej lubi znowu tu do pionu wracać.
Nie zliczę tych nocy, kiedy przez Ciebie szlocham,
ale przez te całe kłótnie coraz bardziej Cię KOCHAM."


- Widać że strasznie za nim tęsknisz,jak go nie ma. - lekko uśmiechnął się Ivan.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.Chciałabym żeby był tutaj albo chociaż ja bym była w Maceracie ale ja nie umiem tam wrócić.
- Nikt by na Twoim miejscu nie chciał tam wracać. - pocałował mnie w czoło.
W 15 minut przygotowaliśmy śniadanie i zjedliśmy je we trójkę.
Dziś zaprosiłam chłopaków na obiad,chłopaków czyli : Włodiego,Kłosa,Wronę,Zatiego,Facundo,Mariusza i Uriarte oraz Muzaja.
Bartek i Ivan obiecali mi że mi pomogą przygotować,w końcu oni też ich zaprosili.
Poszliśmy po śniadaniu na duże zakupy.Mieliśmy gdzieś 7 wielkich toreb z jedzeniem i piciem,oczywiście alkohol też kupiliśmy.
Przez całe popołudnie gotowaliśmy.Około 16:00 skończyliśmy gotować a goście byli zaproszeni na 17:20.


PERSPEKTYWA BARTKA.

- Natalia gdzie jest? - zaczął oglądać się po mieszkaniu Ivan.
- W łazience,przebiera się. - rzekł.
- Nie myślisz że musisz jej o tym powiedzieć?
Zamyśliłem się na chwilę.
- Ja jej tym zniszczę życie.A w ogóle nie wiadomo jeszcze czy tak czy nie. - odpowiedziałem.
- Ale ty wiesz jeśli tak to jej zniszczysz życie? - zapytał się Zaytsev.
- Nie chcę jej ranić,za bardzo ją kocham. - powiedziałem i poszedłem do kuchni.

PERSPEKTYWA NATALII.

Przebrałam się w czarną sukienkę.Włosy rozpuściłam i zrobiłam sobie lekki makijaż.Wyszłam z łazienki i podeszłam do Bartka który był w kuchni i jadł.
- Nie podjadaj. - zaśmiałam się a ten kazał mi usiąść mu na kolana.Wtuliłam się w niego ale tą piękną chwilę przerwał dzwonek do drzwi.Wstałam i podeszłam i zobaczyłam Kłosa i Wronę oraz Włodiego w garniturach.
- Czemu wy jesteście w garniturach? - roześmiałam się.
W tym momencie ujrzałam Conte i Uriarte.
- To my mieliśmy być w garniakach? - zapytał się Facundo patrząc na chłopaków.
- Ale przecież mówili nam że wyglądamy bardzo przystojnie jak jesteśmy w garniturach. - oburzył się Kłos.
- Facundo nie trzeba.Nie wiem co im odbiło. - zaśmiałam się i wpuściłam wszystkich do środka.
Ivan dziwnie się spojrzał na chłopaków jaśniej to Karola,Andrzeja i Wojtka.
- Ja z Włoch nie zabrałem garnituru. -  rzekł do mnie Ivan.
- Co wy macie z tymi garniturami?! - zapytałam.
- No bo.. - nie dokończył Kłos.
- Karol nie chcę słyszeć tego po raz kolejny. - spojrzałam się na niego.
Doszli do nas jeszcze Mariusz i Paweł oraz Maciek i zaczęliśmy jeść oraz pić.Atmosfera była nawet fajna.Chłopacy wciąż się śmiali.
Oraz 21:00 wszyscy siatkarze byli pijani.Oprócz Zaytsev'a i Wojtka bo Ci tylko po piwie wypili.
Karol coś bredził o garniturach.
- Ale nie sądzicie że ten garnitur jest przecudowny? A ja jestem taki przystojny? - zaśmiał się.
 Schowałam głowę w ręce widząc ich pijanych.
- Uśmiechnij się.Wszyscy są uśmiechnięci. - usiadł koło mnie Andrzej i objął mnie ramieniem.
- Nie przystawiaj się do niej! - krzyknął wkurzony Kurek.
Właśnie w tym momencie stało się coś co nie powinno się nigdy stać.Andrzej pocałował mnie w usta na oczach Bartka.
- Ty gnoju! - krzyknął na maxa wkurzony Kurek i wstał.Bartek chciał coś powiedzieć lecz przerwał mu Ivan.
- Bartek nie teraz. - rzekł spokojnym głosem.
- Będę mieć dziecko. - uśmiechnął się do mnie Kurek.
- Co?! Zdradziłeś mnie? - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Z Madziunią będę mieć. - szeroko się uśmiechnął a mi świat się zawalił.

**************************************************************
Rozdział dedykowany Kasiuni unia !!! :D
Dziękuję Ci za komentarze :* :)
Tylko mnie nie zabijcie za ten rozdział :c
To ostatni rozdział w tym tygodniu . :)
Ja jutro wyjeżdżam więc aż do niedzieli nie będzie żadnego rozdziału.
Może za tydzień w niedzielę wstawię,ale to zależy czy będę zmęczona czy nie :)
Liczę na to jak przyjadę będzie bardzo duuużo komentarzy. :)
Będę na asku więc tam mnie szukajcie  ;3 ask.fm/volleyballforeverx6
Będziecie tęsknić? :c

Cześć :*

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział piętnasty.

- Ale jak to trenerze? Przecież to jest moja szóstka,pan powinien wystawić swoją,ponieważ jest pan trenerem. - rzekłam zdziwiona.
- Zobaczymy czy dobrze wystawiłaś.Wiesz zawsze będziesz mogła pracować jako trenerka,gdy Ci się znudzi być fizjoterapeutką. - zaśmiał się Falasca.
- Na razie to jestem fizjo. - uśmiechnęłam się.
- No to co chłopcy? Po jutrze ma być wygrana! - krzyknął Miguel a Ci ruszyli do szatni.
- Dziękuje panu,że wystawia pan moją 6. - uśmiechnęłam się i wyszłam z hali.
Założyłam swoją kurtkę i ruszyłam przed siebie gdy nagle rozległ się jakiś dźwięk.
- Natalka!Poczekaj! - odwróciłam się i ujrzałam biegnącego Andrzeja.
- Co? - zapytałam gdy szliśmy równo.
- Ta kawa jest nadal aktualna? - uśmiechnął się.
- No tak,o 18:00. - powiedziałam.
- Bardzo się cieszę. - szeroko się uśmiechnął - Chodź,nie będziesz sama szła,pojedziesz z nami.
- Z nami,czyli?
- Ze mną i Karolem. - uśmiechnął się gdy kierowaliśmy się do jego samochodu.
Andrzej otworzył mi drzwi a ja wsiadłam.Po dwóch minutach dołączył do nas Karol.
Jechaliśmy w sumie w ciszy.Każdy z nas był strasznie zmęczony dzisiejszym dniem.
Gdy dojechaliśmy do mojego domu,Karol i Andrzej chcieli wejść,więc im pozwoliłam.
Zrobiłam im kawy i kanapki.Było już 22:00.
- Możemy zostać na noc? - zapytał się prawie niesłyszalnym głosem Karol.
- Jasne. - rzekłam.
Zaprowadziłam ich do pokoju gościnnego a sama poszłam się przebrać w piżamę.Zgasiłam wszędzie światła i poszłam do swojego pokoju.Bartek dzwonił.Postanowiłam do niego zadzwonić,no cóż może już śpi i go obudzę.
- Hallo? - zapytał.
- Bartek. - rzekłam płaczącym głosem.
- Co się kochanie stało? Masz dziwny głos. - powiedział.
- Jjja nie mogę już wytrzymać.Nie ma Ciebie,nie ma Michała,nie ma niczego. - rozpłakałam się.
- Kochanie nie płacz.Kurier zostawił Ci prezent pod drzwiami,ode mnie. - rzekł spokojnym głosem.
Postanowiłam iść po ten "prezent".Otworzyłam drzwi i zobaczyłam go.
- Bartek! - krzyknęłam i wtuliłam się w niego.
- Natalka. - rzekł i pocałował mnie w czoło.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Mamy jeszcze 5 dni wolnego i je wykorzystaliśmy z...
- Z kim? - byłam ciekawa.
- Ivan! - krzyknął Bartek a moim oczom pojawił się ten wielkolud.Od razu do niego pobiegłam.
- Zaytsev! - krzyknęłam a ten mnie przytulił.
- Znów się spotykamy. - zaśmiał się.
Wpuściłam ich do środka.Bartek nawet na chwilę nie puścił mojej dłoni.
- Chcecie coś do picia lub jedzenia? - zapytałam.
- Dwóch godzin snu. - zaśmiał się Ivan a my razem z nim.
- Ivan,bo jest mały problem.Zgodziłbyś się przez tą noc spać na kanapie? - zapytałam.
- A pokój gościnny? - zapytał Bartek.
- Dziś mój dom robi za hotel zmęczonych ludzi. - podrapałam się po głowie.
- Któż to tam jest? - zaśmiał się przyjmujący.
- Kłos i Wrona, zmęczeni są jak cholera. - rzekłam.
- Spoko.Nawet ta kanapa wygodna jest. - zaśmiał się atakujący.
Przyniosłam poduszki i koc dla Ivan'a.A ten podziękował i po chwili usnął.
Poszłam z Bartkiem do mojego pokoju i wtuliłam się w Kurka.
- Kocham Cię. - powiedziałam.
- Wciąż o Tobie myślę. - rzekł i pocałował mnie w usta.
- Bartek a jeśli się zakochamy w kimś innym? Co wtedy zrobimy? Jesteśmy od siebie tysięcy kilometrów.A wiesz przecież ile związków na odległość nie przetrwało. - zaczęłam się denerwować.
- Kochanie,nie myśl o tym.Na cieszymy się sobą. - rzekł i mocniej mnie przytulił.
Po paru minutach usnęliśmy oboje w swoich objęciach.
Obudziłam się o równej 8:00.Bartek jeszcze spał.Poszłam do łazienki,się wykąpać.Do pracy postanowiłam założyć klubowy dres.Włosy związałam w kucyka.
Skierowałam się do kuchni aby zrobić tym czterem wielkoludom śniadanie.Zdecydowałam się zrobić naleśniki.
- Śniadanie robisz? - zapytał się Ivan.
- Tak.Mógłbyś rozłożyć talerzyki? - zapytałam.
- Oczywiście. - uśmiechnął się i posłusznie zrobił to o co go poprosiłam.
Po 10 minutach były już gotowe.Zrobiłam jeszcze do nich herbatę a sobie kawę.
Zostało mi tylko obudzić ich.Poszłam najpierw do swojego pokoju.O dziwo Bartka tam nie było.
- Bartek? - zapytałam.
- Kąpie się.Zaraz przyjdę. - odpowiedział z łazienki.
Następnie poszłam do Wrony i Kłosa.Gdy weszłam do nich Karol już nie spał.
- Nie budź go.Ja mam lepszy pomysł. - powiedział i wyszedł z pokoju a ja za nim.
- Bartek przyjechał? - zapytał gdy zobaczył Ivana.
- Tak. - wyszczerzyłam się a ten przywitał się z Zaytsev'em.
Kłos jak to Kłos chciał Wronie wykręcić żart.Wlał sobie do butelki zimną wodę i poszedł do Andrzeja i wylał ją na niego.Wrona od razu podskoczył a Karol zaczął uciekać.
Jak małe dzieci zaczęli gonić się po całym domu.
- Dorwę Cię a wtedy nie wywiniesz się! - krzyknął wściekły Wrona na Kłosa a ten zareagował śmiechem.
- Co tu się dzieję? - wszedł Kurek.
- Cześć Bartek. - przywitali się z nim środkowi gdy się uspokoili.
- Siema.
Usiedliśmy wszyscy razem do śniadania.Śmialiśmy się,wspominaliśmy,rozmawialiśmy.Nie mogłam uwierzyć że ten debil przyjechał specjalnie dla mnie z Włoch.A do tego jeszcze przyjechał Ivan.Co potrzeba do szczęścia? Nic,kompletnie nic.
Po śniadaniu środkowi pojechali się przebrać a ja zostałam sama z Ivan'em i Bartkiem.Ivan poszedł się wykąpać a ja z Bartkiem zostaliśmy sami.Weszliśmy do mojego pokoju.
- Brakuję mi Ciebie. - rzekł i zaczął mnie całować.Usiadłam mu na kolanach i mocno przytuliłam.
- Bartuś. - pocałowałam go w usta.
- Kocham Cię. - rzekł i położył mnie na łóżko.
Leżeliśmy obok siebie i się śmialiśmy.Niestety los chciał żeby ta chwila się skończyła.Musiałam iść do pracy ale na szczęście dziś do 16:00 pracowałam.
Wrzuciłam do swojej torby potrzebne mi rzeczy i wyszłam z pokoju.Podeszłam do lodówki i wzięłam sok oraz kanapki.
- Możemy iść z Tobą? - zapytał się Bartek.
- Tak. - uśmiechnęłam się do siatkarzy.
Szliśmy pieszo.Po 15 minutach byliśmy już w hali.Szliśmy korytarzem aż nagle zauważyliśmy prezesa.
- Bartosz,miło Cię widzieć.O sławny Ivan Zaytsev. - rzekł.
- Dzień Dobry. - powiedziałam.
- Ooo Natalia Damiana dziś nie ma i przez następny tydzień nie będzie. - rzekł do mnie i odszedł.
- Świetnie. - powiedziałam gdy odszedł z ironią.
Otworzyłam drzwi i ich wpuściłam do środka.Zaświeciłam światło,włączyłam potrzebne sprzęty.Ubrałam kitel.
- Fajny fartuch. - zaśmiał się Ivan.
- To nie jest fartuch! - oburzyłam się.
- W ogóle co ty tu robisz? - zadał pytanie atakujący.
- Leczę siatkarzy. - zaśmiałam się.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. - oburzył się.
Do pomieszczenia wszedł Mariusz i od razu zaczął się witać z Kurkiem i Zaytsev'em.
- Mariusz i co? Dalej boli? - zapytałam gdy się położył.
- Tylko trochę boli. - rzekł a ja zaczęłam swoją pracę.
Po pół godziny skończyłam pracę z Mariuszem.
- Chcecie kawy albo herbaty? - zapytałam się Bartkowi i Ivanowi.
- Kawy możesz zrobić. - uśmiechnął się Ivan a Bartek mu przytaknął.
Poszłam im zrobić tej kawy.Po pięciu minutach była już gotowa.
- Dziękuje. - uśmiechnął się Bartek.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Hej. - uśmiechnął się Andrzej.
- Cześć. - rzekłam i odwzajemniłam uśmiech.
Andrzej wszedł do gabinetu a ja zaczęłam majstrować przy kolanie.
- Natalia,bo mi dziś nie pasuję żebyśmy szli na tą kawę. - rzekł Andrzej gdy skończyłam.
- Spoko. - powiedziałam.
- Nie jesteś zła?
- Nie,to miała być zwykła kawa. - wzruszyłam ramionami a ten wyszedł.
Miałam jeszcze dwóch siatkarzy a potem byłam wolna.Około 16:00 wyszliśmy z hali i skierowaliśmy się do domu.Dziś wyjątkowo był ciepły dzień chociaż i tak już o 17:00 było ciemno.
Zaytsev postanowił że po chwali się przede mną swoim talentem do gotowania.Byłam bardzo ciekawa co przygotuję.
Z Bartkiem wyszliśmy na dwór,na huśtawkę.Usiedliśmy przytulając się do siebie.
- Ciągle myślę o przyszłości. - rzekłam.
- Weźmiemy ślub,będziemy mieć gromadkę dzieci,piękny dom nad jeziorem,będziemy szczęśliwi. - zaczął wyliczać Bartek a następnie zaczął mnie całować w usta.


PERSPEKTYWA MICHAŁA KUBIAKA.
Postanowiłem od razu po treningu pojechać do Natalki.Pewnie czuję się samotna.
Kupiłem wielki bukiet czerwonych róż i włożyłem tam kartkę z napisem "Kocham Cię"
Około 18;00 byłem już pod jej domem.Zabrałem bukiet i podszedłem do drzwi.Popatrzyłem się w lewo gdzie miała ogródek i zobaczyłem ją wraz z Bartkiem.Całowali się a mi pękało serce.Rzuciłem te kwiaty na bok i pojechałem z piskiem opon.

****************
Andrzej NA RAZIE jeszcze niczego nie szykuję :)
Biedny Michał :ccc
Bartek i Ivan przyjechali! :D

Jeśli chcecie mieć jeszcze jeden rozdział przed moim wyjazdem do niedzieli musi być dużo komentarzy!!!

środa, 9 lipca 2014

Rozdział czternasty.

Rozmawiałam z Bartkiem do 23:00.Opowiedziałam mu o wszystkim co się zdarzyło w pracy.Przyjmujący Lube opowiedział mi że chłopaki
z drużyny chcieli by mnie osobiście jeszcze przeprosić.No cóż mówi się trudno.Obiecaliśmy sobie że będziemy chociaż raz w dniu
będziemy do siebie chociaż sms'a wysyłać.
Poszłam do łazienki wziąść prysznic i przebrać się w piżamę.
Około 00:00 usnęłam.
Obudziłam się o 8:00.W mojej pracy był jeden plus że nie trzeba było wstawać o 6:00 i szykować się na 8:00.
I w tym momencie stało się coś co sprawiło że będę mogła iść bez kul.Wstałam i poszłam sama do łazienki! Żadnego bólu,tak jakby nic mi się nie stało.Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczyło.
Ubrałam się i rozpuściłam włosy.Zrobiłam sobie kanapki i kawę.
Postanowiłam że zadzwonię do Bartka.Nie odbierał.Pewnie śpi pomyślałam.
O 9:20 przyszedł do mnie Wojtek.
- Ty normalnie chodzisz! - krzyknął szczęśliwy i mnie podniósł a ja się zaśmiałam.
- W końcu. - zaśmiałam się.
- Bartek wie? Ucieszy się. - rzekł.
- Śpi teraz. - powiedziałam zamykając drzwi.
Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy do hali.Włodarczyk poszedł do szatni a ja do gabinetu.Szłam korytarzem i zobaczyłam Damiana.Pocałował mnie w policzek i weszliśmy do sali.
Oświeciłam światło.Damian podał mi kitel lekarski.Nie chciałam go zakładać ale mnie zmusił.
- To może ja pójdę na halę ogarnąć kto dzisiaj przyjdzie? - zapytałam.
- Okej to ja zrobię kawy. - uśmiechnął się.
Była 9:45 więc oni siedzą w szatni,pewnie nawet wszystkich nie ma.Zobaczyłam że w moim kierunku (do szatni) zbliża się Facundo Conte.
- Hej. - uśmiechnął się.
- Cześć.Nie wiesz czy mogłabym wejść do Was do szatni? Muszę im się coś zapytać. - odwzajemniłam uśmiech.
- Jasne.Chodź. - rzekł  i wpuścił mnie pierwszą.
- Natalia,siema! - krzyknął Kłos bez koszulki gdy mnie zobaczył.
- Cześć. - uśmiechnął się Zatorski.
- No cześć wszystkim. - rzekłam.- Więc,chciałabym się zapytać kto dzisiaj do masażu? To Wam od razu powiem o której godzinie. - lekko się uśmiechnęłam i usiadłam koło Conte a Ci wszyscy podeszli  bliżej.
- Ja! - krzyknął Kłos.
- Karolku ale ja słyszę,nie musisz krzyczeć mi nad uchem. - rzekłam.
Kłos,Conte,Uriarte,Włodarczyk,Zatorski,Tuia,Muzaj,Wrona,Wlazły.Czeka mnie ciężki dzień.
- Fajne wdzianko. - zaśmiał się Muzaj.
- Wiem.Takie zajebiste. - także się zaśmiałam.
Zaczął  mi dzwonić telefon.
- Uuu chłopak dzwoni.Odbierz. - zaśmiał się Karol.
- Nie denerwuj mnie. - rzekłam do Kłosa i odebrałam telefon a następnie wyszłam.
- Cześć misiu. - rzekłam do słuchawki.
- Rzygam tęczą. - usłyszałam za sobą głos chłopaków.
- Hej. - odparł wesoło.
- Obudziłam Cię dzwoniąc?
- Nie.Po prostu nie słyszałem telefonu.Przepraszam i jeszcze przepraszam że Ci przeszkadzam w pracy. - rzekł Kurek.
- Nie przeszkadzasz dopiero skrzaty idą na trening więc na razie nie mam nic do roboty. - lekko się uśmiechnęłam do słuchawki.
- To dobrze. - zaśmiał się przyjmujący.
- Ja będę już kończył,muszę iść do Ivana. - rzekł.
- Pozdrów go. - zaśmiałam się.
- Dobrze,pozdrowię.Zadzwonię później.Trzymaj się kruszynko. - rzekł i się rozłączył.
Skra weszła na halę i rozpoczęła trening.Przez chwilę przyglądałam się im aż do momentu gdy podszedł do mnie Falasca.
- Natalia,słuchaj mam problem.Pomożesz mi? - zapytał się.
- To zależy w jakiej sprawie. - odpowiedziałam.
- Podobno jesteś dobra w wyznaczaniu składów - uśmiechnął się - To co?
- Okej. - uśmiechnęłam się.
- Posłuchaj zostawiam Ci ich pod Twoją opieką.Muszę coś załatwić.A Ty posprawdzaj ich a na drugim treningu dasz mi swoją 6. - uśmiechnął się i poszedł.
Weszłam wolnym krokiem na halę a oczy siatkarzy skierowane były na mnie.
- Zagrasz z nami? - zapytał się Muzaj z uśmiechem.
- Nie tym razem,dziś ja robię za trenera. - szeroko się uśmiechnęłam.
- To możemy iść do domu? - zapytał się Kłos z nadzieją.
- Karolku,przyjacielu czekają Cię trzy godziny na pięknym treningu. - uśmiechnęłam się do niego.
- A teraz rozgrzewka,dalej! - krzyknęłam.
Ich rozgrzewka trwała 40 minut.Oczywiście próbowali mnie namawiać żebyśmy wyszli w teren,ale przecież to nie jest przedszkole.
Po rozgrzewce zebrałam ich w kółku i podzieliłam na drużyny.Zagrali pięciosetowy mecz.Falasca na prawdę ma wielki problem z tym składem.Każdy jest świetny na swojej pozycji.
Po koniec Tie-Break'a Mariusz gdy bronił piłkę upadł i z trudem wstał.
- Mariusz wszystko w porządku? - zapytałam.
- Niech ktoś wejdzie na moje miejsce. - powiedział a ja do niego podeszłam i pomogłam mu usiąść na krześle.
- Co Cię boli? - zapytałam się i uklęknęłam przed nim.
- Plecy.Jak upadłem bolało jak cholera. - rzekł.
- Okej.Dokończą Tie-Break'a i pójdziesz ze mną,będziesz jako pierwszy okej? - lekko się uśmiechnęłam aby podnieść go na duchu.
- Dobrze. - odwzajemnił uśmiech.
Po trzech minutach siatkarze dokończyli mecz i zebrali się wokół mnie.
- Będziesz prowadzić też wieczorny trening? - zapytał się Tuia.
- Nie,wasz trener już będzie. - uśmiechnęłam się.
- A co ty tam masz? - Karol zaczął patrzeć się na mój zeszyt,w którym była 6 na pierwszy ich mecz w sezonie.
- Moja propozycja 6 na mecz. - wyszczerzyłam się do nich.
- Pokaż. - Kłos chciał mnie udobruchać.
- Dowiecie się w swoim czasie.A teraz do szatni. - rzekłam do chłopaków - Facundo pomożesz Mariuszowi dojść do gabinety? Ja nie dam rady. - powiedziałam do Conte.
- Jasne. - uśmiechnął się do mnie i pomógł wstać Wlazłemu.
Conte pomógł mi doprowadzić atakującego do sali.
- Dziękuje. - uśmiechnęłam się do siatkarza.
- Do usług. - zaśmiał się i wyszedł się przebrać.
Damiana o dziwo nie było w gabinecie.Wlazły położył się na klozetce.A ja zaczęłam go leczyć.
- I co? - zapytał Wlazły.
- Mariusz,poczekaj chwilę.Zadzwonię po drugiego fizjoterapeutę. - rzekłam i podeszłam do biurowego telefonu.Zadzwoniłam do prezesa,bo przecież może być u niego.
- Halo? - usłyszałam męski głos.
- Dzień dobry,panie prezesie.Jest może u pana drugi fizjoterapeuta? - zapytałam.
- Dzień Dobry,Natalio.Damian jest u mnie.Potrzebny jest Ci? - zapytał.
- Tak.Tutaj Mariusz ma kontuzję. - rzekłam.
- Dobrze.Zaraz on do Ciebie przyjdzie.Poinformuj mnie potem o Mariuszu. - powiedział i się rozłączył.
Zrobiłam łyk,już zimnej kawy i usiadłam wpisując w dokumenty o kontuzji Mariusza.
Po paru chwilach przyszedł Damian.
- Co się dzieję? - zapytał się gdy przekroczył próg drzwi.
Damian podszedł do atakującego i obejrzał dokładnie jego plecy,zaczął masować itp.
- Według mnie to najpierw trzeba wykonać prześwietlenie a potem pomyślimy jak go postawić na nogi. - rzekłam gdy Damian skończył.
- Masz rację. - przytaknął.
Pomógł Mariuszowi usiąść a ten zadzwonił po swoją żonę aby przyjechała po niego.
- Mariusz,pojedziesz teraz na prześwietlenie a wieczorem kiedy rozpocznie się trening przyjdziesz z zdjęciami,a wtedy wszystko Ci powiemy. - uśmiechnęłam się do niego.
- Dobrze.Moja żona już jest pod halą.Mogłabyś po nią wyjść? - zapytał.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się wyszłam po jego żonę.
Wyszłam i zobaczyłam Paulinę.Wszystko jej powiedziałam o Mariuszu a ta powiedziała że od razu z nim pojedzie.
Gdy wyszli zbliżała się 13:30 więc miał przyjść Andrzej z Karolem.Usiadłam na krześle,przy biurko i spokojnie czekałam.
- Natalia,bo ja mam sprawę. - zaczął Damian.
- Słucham.
- Muszę coś załatwić.Mogłabyś przyjąć moich pacjentów?- zapytał się z nadzieją w głosie.
- A co musisz załatwić? - mruknęłam.
- Jechać do dziewczyny.
- A idź mi w cholerę. - rzekłam do Damiana ale w tym momencie do gabinetu wszedł Andrzej.
- Przecież miałem przyjść o 13:30! - oburzył się.
- Andrzej to nie do Ciebie było. - rzekłam wstając z krzesła.
Damian zaczął się ubierać.
- Do jutra. - rzekł z uśmiechem i wyszedł.
Kazałam Andrzejowi się położyć a sama zaczęłam pracować przy jego kolanie.
- Ty normalnie chodzisz. - rzekł Wrona.
- Mhmm.
- Wkurzył Cię ten fizjoterapeuta?
- Nie bo w końcu co tam zwalniać się z pracy a mnie samą zostawić z całą Skrą do masażów. - ironia.
- Trochę głupio postąpił. - stwierdził.
- Masz rację.
- Natalia.. - zaczął Wrona po chwili ciszy.
- Co?
- Poszłabyś ze mną na kawę? - spytał.
To pytanie wybiło mnie z tropu.Ale co mi szkodzi to przecież tylko kawa.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
- To może jutro o 18:00? - zapytał.
- Okej.- rzekłam gdy skończyłam pracować przy jego kolanie.
- To podjadę po Ciebie.- uśmiechnął się,dał mi buziaka w policzek i wyszedł.
Zamurowała mnie jego postawa.On chyba nie myśli że...a z resztą wie że chodzę z Bartkiem.
Dzień mijał mi bardzo długo.Chciałam aby był już ten ostatni siatkarz do wymasowania no ale cóż los nie chciał.Jako ostatni był Mariusz,który przyniósł mi wyniki badań.Niestety kontuzja wyklucza go z gry na dwa tygodnie.Dałam mu różne maście i powiedziałam kiedy ma przychodzić,czyli zawsze gdy rozpoczyna się trening to on ma się zjawić u mnie.
Po prawie 10 godzinach ciężkiej pracy w końcu mogłam zamknąć gabinet.Siatkarze mieli zamiast drugiego treningu spotkanie,więc postanowiłam się z nimi pożegnać.
- O Natalia.I co masz? - zapytał się Falasca gdy mnie zobaczył.
- Tak. - rzekłam i podałam mu moją 6.
- Chłopcy posłuchajcie! Szóstka na mecz brzmi! Atak:Muzaj,Środek:Wrona i Kłos,Przyjecie: Włodarczyk i Conte,Rozegranie: Uriarte i Libero: Zatorski! - krzyknął Miguel.
Bardzo się zdziwiłam że Falasca wystawił moją szóstkę...

***************
Cześć.Dziękuje Wam za wszystkie komentarze i mam nadzieję że będzie ich więcej :)  ♥
Dziękuje za wszystkie miłe słowa. :)
Według moich obliczeń w tym tygodniu pojawią się dwa lub jeden rozdział :) Na pewno w piątek będzie rozdział piętnasty a szesnasty może w niedzielę jak zdążę.A później tydzień przerwy ponieważ wyjeżdżam na obóz.:)
Podoba Wam się ten rozdział? :D
Andrzej się rozkręca ^^
Damian wkurza. -.-

Zostawiam Wam do waszej oceny.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział trzynasty.

- Ze mną to się już nie pożegnasz. - rzekł Ivan kiedy zobaczył że wychodzę z domu.Podszedł do mnie a ja go przytuliłam.
- Cześc Ivan. - powiedziałam i weszłam do samochodu w którym byli Wojtek i Michał.
Pojechaliśmy na lotnisko.Mieliśmy jeszcze godzinę do naszego samolotu.Siedzieliśmy na jakiś niewygodnych krzesełkach.Po nieraz ktoś rozpoznawał chłopaków a oni dawali im autografy i zdjęcia.
Po tych 50 minutach usłyszeliśmy że nasz samolot już jest.Wstaliśmy i podążaliśmy do niego gdy ktoś nagle mocno mnie przytulił.
- Kocham Cię pamiętaj. - rzekł Kurek i pocałował mnie w usta.
- Ja Cię też kocham.Nie zapomnij o mnie. - lekko się uśmiechnęłam.
- Żegnaj Natalia. - rzekł smutnym głosem.
- Żegnaj Bartek. - powiedziałam i dołączyłam do chłopaków.
Podróż minęła nam bardzo szybko.Po 12:00 byliśmy już w Bełchatowie.Michał pojechał od razu do swojego domu ponieważ miał trening.Ja poszłam do swojego domu a Wojtek po chwili do mnie przyszedł.Zamówiliśmy pizze i zrobiłam herbaty.
- Pewnie tęsknisz za nim. - powiedział a ja tylko pokiwałam głową.
- O której jest trening? - zapytałam gdy zjedliśmy posiłek.
- Za równą godzinę.Pójdę z Tobą do prezesa. - uśmiechnął się.
- Okej. - także się do niego uśmiechnęłam.
Z Wojtkiem pojechaliśmy do jego domu po torbę a następnie skierowaliśmy się na halę.Przy całej rozmowie z prezesem Włodarczyk był przy mnie.Opowiedziałam prezesowi czemu chodzę o kulach itp.Na końcu rozmowy życzył mi miłej pracy i miłego pierwszego dnia.
Włodi poszedł do szatni a ja udałam się do hali.Zauważył mnie Miguel Falasca.
- Dzień Dobry. - rzekłam i się lekko uśmiechnęłam.
- Cześć. - szeroko się uśmiechnął - Ty pewnie jesteś Natalia,nowa fizjoterapeutka.Miło mi Cię poznać.
- Mi także miło. - odwzajemniłam uśmiech.
- Co Ci się stało że chodzisz o kulach? - zapytał gdy usiadłam na krzesełku.
I znów te cholerne pytanie...
Opowiedziałam mu całą historię a ten uważnie słuchał a na końcu usłyszałam słowa "współczuję".
Porozmawialiśmy chwilę a następnie siatkarze weszli do hali.
- Przedstawiam Wam nową fizjoterapeutkę - Natalię! - krzyknął trener a ja się lekko uśmiechnęłam.
Zgadnijcie jaka dwójka ludzi od razu szeroko się uśmiechnęła na mój widok.Tak zgadliście! To Wrona&Kłos.
- Dotrzymałaś słowa! - krzyknął Wrona i mocno mnie przytulił.
- Teraz to będziesz skazana na nas. - szeroko się uśmiechnął Kłos i także mnie przytulił.
- Ehh niestety jestem na Was skazana. - zaśmiałam się.
- Idziemy jako pierwsi do Ciebie na masaże. - rzekł Kłos.
- Okej. - uśmiechnęłam się a Ci wrócili do treningu.
Ich trening trwał dwie godziny.Najpierw rozgrzewka,ćwiczenia z piłką,mecz.Gdy poszli do szatni ja skierowałam się do swojej "pracowni".Na biórku uszykowane były informację o każdym z zawodników.Były także dla mnie spodnie,bluzki,bluzy itp. Bo w końcu należę do klubu.Lekko się uśmiechnęłam.
Po 10 minutach wszedł do pokoju Wrona z uśmiechem na twarzy a za nim jakiś młody chłopak.

- Natalio to jest drugi fizjoterapeuta.Damian to jest Natalia,Natalia to jest Damian. - uśmiechnął się Andrzej a Damian podał mi rękę a ja ją uścisnęłam.
- Miło mi Cię poznać. - uśmiechnął się Damian - To co zaczynamy pracę?
- Także mi miło.Tak. - odwzajemniłam uśmiech.
Ja wzięłam Andrzeja a Damian Karola.Oczywiście Wrona co chwilę mnie rozśmieszał.
- Ej a pamiętasz swoją  minę jak zrobiliśmy Cię w h*ja? Hahaha Twoja mina gdy nagle Bartek chciał zerwać,Wojtek chciał zerwać przyjaźń Magda również. - roześmiał się Andrzej a ja razem za nim.Damian i Karol patrzyli się na nas jak na debili.
Pamiętam bardzo dobrze tamten dzień.Chciało mi się płakać a Ci mnie tak wkręcili.
Zaczęłam rozmasowywać kolano Andrzeja.
- Ej Wrona czekać za Tobą,czy przyjdziesz sam na piwo? - zapytał się Kłos z uśmiechem.
- Natalia ile to potrwa jeszcze?
- Postaram się w 10 minut Cię postawić na nogi. - uśmiechnęłam się do Wrony.
- Mogę tutaj poczekać? - zapytał się Damianowi Kłos.
- Ode mnie masz pozwolenie ale zapytaj się kierowniczki. - zaśmiał się fizjoterapeuta.
- Pani Natalko? - zapytał śmiesznym głosem Karol.
- Tylko mnie nie rozśmieszaj.
Karol usiadł spokojnie na biurku i zaczął czekać.Damian coś zapisywał w dokumentach.
Zaczęłam masować kolano Andrzeja a ten syknął z bólu.Po chwili skończyłam i poczochrałam Andrzeja po głowię za to że był taki dzielny.
- Dyplom dzielnego pacjenta dostanę? - zapytał się.
- Jeśli jeszcze jutro wytrzymasz to tak. - uśmiechnęłam się a ten mnie przytulił i wyszedł razem z Karolem.
- Kto następny? - zapytałam z uśmiechem Damiana.
- Facundo Conte i Paweł Zatorski. - uśmiechnął się a ja wyszłam na korytarz.
- Paweł Zatorski i ... - nie dokończyłam.
- Z swoim ulubionym libero się nie przywitasz? - zapytał z oburzeniem.
- Jest tu gdzieś Igła? - zapytałam i zaczęłam się rozglądać.
- Ej! - oburzył się i mnie przytulił.
- Przecież żartuję,obydwoje jesteście moimi ulubionymi. - zaśmiałam się a Paweł poszedł do Damiana a ja zostałam jeszcze na korytarzu.
- Paweł i Facundo Monte. - powiedziałam.
- Conte ja jak już. - zaśmiał się dwumetrowy człowiek.
- Przepraszam. - zawstydziłam się że pomyliłam nazwiska.
Weszłam razem z nim do pomieszczenia.
- Więc co panu dolega? - zapytałam.
- Facundo jestem. - uśmiechnął się i podał mi rękę.
- Natalia. - odwzajemniłam uśmiech.
Dowiedziałam się że Conte ma problemy z plecami.Opisał mi dokładnie od kiedy go bolą itp.Ściągnął koszulkę i się położył na brzuchu a ja zaczęłam go leczyć.
Po 20 minutach skończyłam.
- Mniej boli? - zapytałam.
- Tak.Dziękuję Ci bardzo. - uśmiechnął się.
- Jutro po wieczornym treningu przyjdziesz,dobrze? - zapytałam.
- Dobrze.No to cześć. - uśmiechnął się i mi pokiwał ręką.
W tym samym momencie także Paweł wyszedł.Usiadłam przy swoim biurku i zaczęłam wypełniać papiery.Damian zrobił mi kawy.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- Proszę. - zaśmiał się.
- Słyszałem co Ci się stało.Współczuję. - rzekł.
- Czy wy wszyscy musicie mi o tym przypominać?! - zdenerwowałam się.
- Przepraszam,nie chciałem. - rzekł łagodnym głosem.
- Nie to ja przepraszam.Po prostu każdy mi dziś o tym przypomina a ja chcę zapomnieć tak po prostu. - lekko się uśmiechnęłam.
- Nie będę Ci o tym przypominać. - uśmiechnął się.
- Mamy jeszcze jakiś pacjentów na dziś? - zapytałam.
- Nie,ale spodziewam się że jutro może przyjść cała drużyna więc będzie dużo roboty. - zaśmiał się.
- To praca skończona na dziś.Ja już pójdę. - rzekłam i wstałam a on za mną.
Wzięłam swoją torbę i wyszłam razem z Damianem zamykając drzwi.Damian poszedł do prezesa a ja wyszłam na dwór.Było już ciemno. Październik,o 18:00 już ciemno.Ja na przykład bardzo lubię październik czy listopad ale najbardziej chyba grudzień.Za co? Za atmosferę.Za pierwsze spadające na ziemię płatki śniegu,za święta,za spotkania z rodziną,za przystrajanie choinki czy za wszystkie świecidełko którymi ludzie ozdabiają domy.
Zauważyłam znajomą postać.Podeszłam bliżej i zobaczyłam Michała!Od razu podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Przyjechałem sprawdzić jak się czujesz i jak Ci się podoba w pracy. - uśmiechnął się.
- Czuję się bardzo dobrze,a w pracy jest świetnie. - wyszczerzyłam się.
- A do mnie Twój chłopak wydzwania czy ty żyjesz w ogóle. - rzekł Kubiak gdy weszliśmy do jego samochodu.
Od razu zaczęłam szukać po torebce komórki.Znalazłam a na wyświetlaczu "21 połączeń nieodebranych od Bartek".Trochę się przestraszyłam.Postanowiłam że zadzwonię jak będę sama.
Zaprosiłam Michała do środka na ciepłą herbatę.
- Może zostaniesz na noc? Jest już ciemno. - powiedziałam gdy zaczął ubierać kurtkę.
- Nie.Mam jutro trening o 10:00 i bym nie zdążył a teraz będę w dwie godziny. - uśmiechnął się i przytulił - Trzymaj się. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki,było mi głupio że mu kolacji nie zrobiłam.
Udałam się do swojej sypialni i wzięłam laptopa.A po chwili na ekranie widziałam twarz Bartka.
- Czemu nie odbierałaś? - zapytał.
- Przepraszam ale byłam w pracy a telefon miałam wyciszony. - rzekłam.
- Zapomniałem,przepraszam.I jak po pierwszym dniu? - uśmiechnął się.
- Bardzo dobrze,mili ludzie. - szeroko się uśmiechnęłam.
- A jesteś sama jako fizjoterapeutka czy macie dwóch? - zapytał się.
- Jestem ja i Damian. - powiedziałam.
- Damian? - zapytał.
- Tak,ma 22 lat i jest mega przystojny,nawet się już dzisiaj całowaliśmy. - rzekłam.
- Kotek nie prowokuj. - uśmiechnął się.
- A co u Ciebie co słychać?
- Mamy nową pani fotograf. - rzekł z bananem na twarzy - Ma duże co nieco.W ogóle jest śliczna,zgrabna,nosi krótkie spódniczki... - wymieniał.
- Bartuś a pamiętasz może jeszcze że masz dziewczynę? - zapytałam a jego zdziwiło to pytanie.
- Oczywiście że tak.Przecież żartuję tak samo jak ty z tym chłopakiem.Nawet jej bym nie ruszył.Chyba wiesz że Cię bardzo kocham. - powiedział.
- Kiedy będziesz mógł przyjechać? - zapytałam.
Chwila ciszy.Patrzę się na ekran a Bartek spuścił głowę.
- Bartek?
- Dopiero na święta.20 grudnia. - powiedział i spojrzał się na mnie.
Chciało mi się płakać że go nie zobaczę prawie 2,5 miesięcy.
- Ale będziemy do siebie dzwonić,rozmawiać przez laptopy.Jutro będziemy się widzieć.
- Jutro nie.Mam trening a prawdopodobnie cała Skra przyjdzie na masaże. - odpowiedziałam.
- Pojutrze? - zapytał z nadzieją.
- Mam trening o 10:00 i o 18:00 a Ty?
- o 13:00 i o 17:00. - odpowiedział -Obiecuję Ci że będziemy się ze sobą kontaktować.Masz pewnie jakąś przerwę w pracy.Zadzwonisz do mnie albo rano.
- Bartek ale ja za Tobą tęsknie. - rzekłam.
- Ja za Tobą też kruszynko,ja za tobą też. - powiedział.

*******************************
Niestety nie jedziemy do Florencji :///
Włosi przegrali z Brazylią 1:3.
Ale po meczach z Iranem,można powiedzieć że bardzo dobrze gramy.Buszek powinien być MVP według mnie obydwóch meczy.Pomysł z dwoma libero także udany! :)
Mistrzostwa Świata będą nasze!

Po dwoma ostatnimi rozdziałami było po 10 komentarzy.Dacie radę dać ich więcej po tym? ^.^

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.

piątek, 4 lipca 2014

Rozdział dwunasty.

- Wysiadaj maleńka. - rzekł do mnie Ivan kiedy otworzył mi drzwi.
- Nie mów do mnie maleńka. - warknęłam oburzona i wysiadałam za pomocą Zaytsev'a
Weszliśmy do domu.Wszystko było tak jak przed tym całym zdarzeniem.Basen był już czysty,nie był od krwi.
- Wszystko posprzątali.- powiedział Ivan i zaprowadził mnie do kuchni.
Usiadłam na krześle i przyglądałam się siatkarzowi jak przygotowuję jedzenie.
- Ivan gdzie pojechał Bartek? - zapytałam po cichu.
- Sam nie wiem. - zmieszał się.
W tym momencie drzwi od domu się otworzyły.Ujrzałam tam uśmiechającego się Bartka.
- Mam dla Ciebie niespodziankę! - krzyknął ucieszony a po chwili do domu weszli Michał i Wojtek.
Nie mogłam uwierzyć że na prawdę oni tutaj przyjechali.Potrzebowałam ich.
- Nic Ci nie jest? - zapytał troskliwie Michał i ukląkł przede mną.Chwyciłam go szyję i mocno przytuliłam do siebie.Rozpłakałam się w jego ramionach a ten głaskał mnie po plecach.
- Wszystko będzie dobrze.-powiedział.
- Nic nie będzie dobrze! Jakiś typ chciał mnie zgwałcić,przyjaciółka prawie zabiła! Nic nie będzie dobrze,nic! - krzyknęłam i wstałam z krzesła lecz w jednej chwili upadłam i syknęłam z bólu.Od razu Bartek pomógł mi wstać.
- Zostawcie mnie samą z Wojtkiem. - rzekłam a łzy znów zaczęły mi lecieć ciurkiem.
Ivan,Bartek,Michał zostali w kuchni a ja z Wojtkiem poszłam do pokoju.Pomógł mi usiąść na łóżku a sam to samo zrobił.
- Czemu mnie to zawsze spotyka? - zapytałam,byłam już w kompletnej rozsypce.
- Dużo w życiu przeszłaś,nawet za dużo. - rzekł Włodarczyk i pocałował mnie w czoło oraz objął mnie ramieniem a ja się wtuliłam w jego.
Cisza,kompletna cisza.Tego mi trzeba było,przyjaciela który nic nie będzie mówił tylko będzie przy Tobie.Takiego brata który bez słów Cię zrozumie.W moim przypadku był to Wojtek.
Nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam w jego ramionach.


Usnęła w moich ramionach.Było po niej widać wielkie zmęczenie.Należał jej się sen.Tyle już przeszła w życiu.Tyle ludzi ją krzywdziło.Żałuję że byłem z Magdą.Co jeśli by ona ją zabiła? Nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.Natalia jest dla mnie bardzo ważna.
Wyszedłem po cichu z pokoju i skierowałem się do kuchni gdzie byli inni.Ivana już tam nie było.
- I co? - zapytał się Bartek.
- Usnęła. - rzekłem i zabrałem kanapkę którą przygotował Zaytsev.
- Jak zobaczę tą kurwę to zabiję na miejscu. - powiedział wściekły Bartek i walnął pięścią w stół.
- A sam z nią chodziłeś. - odpowiedział Michał.
- Przestańcie! Jej to nic nie pomoże! - krzyknąłem na nich
- Wojtek masz rację.Sztama? - zapytał się Bartek i wyciągnął rękę w kierunku Kubiaka a ten ją uścisnął.
Zaczęliśmy jeść śniadanie.Gdy skończyliśmy postanowiliśmy że pójdziemy spać.


Postanowiliśmy że pójdziemy się przespać.A wieczorem jakiegoś grilla czy coś zrobimy.Pokazałem Michałowi i Wojtkowi ich pokoje a sam poszedłem do sypialni.Otworzyłem powoli drzwi i zobaczyłem śpiącą Natalię.Tak niewinnie wyglądała a tak słodko.Ściągnąłem z siebie rzeczy i delikatnie się położyłem obok niej.Zobaczyłem  że odwraca się do mnie.
- Przepraszam.Obudziłem Cię. - powiedziałem i pogłaskałem po policzku.
- Kochasz mnie? - zapytała.
- Oczywiście że tak.Nikogo nie kocham bardziej od Ciebie. - odpowiedziałem i delikatnie musnąłem jej usta.Po jej ciele przeszły dreszcze.
- Nie bój się. - przytuliłem ją mocno do siebie.
- Obiecujesz mi że nikt już mi nigdy krzywdy nie zrobi? - zapytała po cichu a w oczach miała iskierki nadziei.
- Nikt Cię już nigdy nie skrzywdzi. - pocałowałem ją w czoło.
Chwila ciszy.Natalia chyba usypiała.
- Dziękuje Ci. - powiedziała półprzytomnym głosem.
- Za co? - zdziwiłem się.
- Za to że jesteś. - rzekła.
Uśmiechnąłem się sam do siebie a po chwili sam usnąłem.


Obudziłam się w objęciach wielkoluda.Spojrzałam na zegarek,była już 17:53.Powoli wymknęłam się z objęć Bartka,lecz ten się obudził.
- Przepraszam. - powiedziałam.
- I tak miałem się obudzić o 17. - zaśmiał się.
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki gorący prysznic oraz się ubrałam w nowe ubranie.Umyłam jeszcze zęby i wyszłam.Skierowałam się do kuchni gdzie znajdował się Kurek.
- Idę po zakupy.Chcesz coś? - zapytał.
- Kup coś słodkiego. - lekko się uśmiechnęłam.
- Kupię. - rzekł i pocałował mnie w czoło a następnie wyszedł.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam mleko a następnie płatki.Nasypałam płatków do miski a później mleka.Usiadłam wygodnie na krześle i zaczęłam jeść.Po chwili do pomieszczenia weszli nasi goście.Zrobili sobie do jedzenia to co ja i usiedli koło mnie.
- Dziękuje Wam za to że przyjechaliście. - rzekłam.
- Uśmiechnij się.No dalej. - powiedział Michał i się zaśmiał.Samowolnie uśmiechnęłam się do nich.A ci odpowiedzieli mi jeszcze piękniejszymi uśmiechami.
- Jak się czujesz? - zapytał troskliwym głosem Wojtek.
- Bywało lepiej. - pierwszy raz od wypadku się zaśmiałam.
- Wraca dawna Natalia. - ucieszył się Michał.
- Wraca już na dobre. - uśmiechnęłam się - Chcę wrócić do normalnego funkcjonowania.
- Pomożemy Ci. - rzekł Wojtek.
W tym momencie do kuchni wszedł jakiś mężczyzna.Rozpoznałam go.
- Cześć,Natalia.Ja chciałbym w imieniu chłopaków przeprosić Cię za to co się stało podczas zebrania. - rzekł Baranowicz.
- Nic się nie stało. - powiedziałam.
- My wiemy co się Ci stało i bardzo Ci współczujemy.Obwiniamy się że to nasza wina. - rzekł.
- To nie wasza wina.Sama także przepraszam za swoje zachowanie. - powiedziałam.
Baranowicz jeszcze chwilę posiedział a później poszedł.Nawet go polubiłam.
- Co oni Ci zrobili? - zapytał Wojtek.
- Poszłam z Bartkiem na spotkanie Lube i oni na mnie i na trenera naskoczyli że czemu ja jestem na tym spotkaniu a czemu ich żony nie mogą być i w ogóle to się wtedy z nimi pokłóciłam i wyszłam. - opowiedziałam im o wszystkim.
- Natalia,ale wrócisz do Polski za te dwa tygodnie? - zapytał z nadzieją Dziku.
- Tak.Muszę porozmawiać z Bartkiem o tym. - rzekłam.
- Załatwiłem Ci pracę jako fizjoterapeutka. - oznajmił z uśmiechem Wojtek.
- Co?
- Będziesz fizjoterapeutką Skry. - powiedział spokojnie Włodarczyk - Musisz 4 dni pojechać do Polski,podpisać papiery,PlusLiga się zaczyna zaczyna i musisz być.
- Muszę porozmawiać z Bartkiem. - powiedziałam a ten w tym momencie wszedł do kuchni z zakupami.
- O czym musisz ze mną porozmawiać? - zapytał całując mnie w czoło.
- Możemy porozmawiać na dworze? - zadałam pytanie przyjmującemu.
- Tak.Ej chyba nici z grilla bo idzie burza. - powiedział do chłopaków.
- To my jakąś kolację przygotowujemy. - uśmiechnął się Michał.
Wstałam i za pomocą kul poszłam na ogródek a Kurek za mną.Usiedliśmy na ławce.
- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytał.
- Zostałam fizjoterapeutką Skry. - rzekłam i spojrzałam się na niego.
- To świetnie ale przecież PlusLiga zaczyna się za  4 dni. - powiedział.
Spuściłam głowę.Wiem że go ranię ale ja tutaj nie wytrzymam.
- Czy ty się ze mną żegnasz? - zapytał i kazał mi się na niego spojrzeć.
- Chyba tak. - rzekłam a łza zleciała mi po policzku.
Bartek odwrócił głowę.
- Będziemy jeździć do siebie,codziennie dzwonić,rozmawiać przez czat prawda? - zapytałam z nadzieją.
- Kiedy będę mógł przyjadę do Ciebie,gdy będę miał czas zadzwonię.Tylko obiecaj mi że mnie kochasz. - rzekł i chwycił mnie za rękę i pocałował w nią.
- Bartek ja nie chcę się żegnać. - powiedziałam i się rozpłakałam.
- Ja nie wytrzymam bez Ciebie. - rzekł i zobaczyłam że po jego poliku spływa łza.
- Będziesz musiał.
- Ja skończy mi się kontrakt w Lube od razu przeniosę się do Polski,aby być z Tobą. - rzekł i mnie przytulił.
- Nie możesz.To dla Ciebie wielka szansa. - powiedziałam i spojrzałam się mu w oczy.
- Ale ja chcę. - zamruczał mi do ucha.
- Ja tutaj nie wytrzymam. - rzekłam szczerze.
- Kocham Cię. - wyznał i pocałował mnie delikatnie w usta.
Siedzieliśmy wtuleni na ławce w ciszy.Cisza była lekarstwem na złamane serce.Na to że przez jakiś czas nie spotkamy się w ogóle,jedynie przez laptopa będziemy widzie na ekranie.Czy wytrzymam?
Sama nie wiem.Tęsknota będzie mnie po woli zabijać.Będzie ciężko nie budzić koło niego.Albo jak robił śniadanie w samych bokserkach.Także będzie brakować tego całowania na dzień dobry.
Poszliśmy do domu ponieważ zaczęło padać. Skierowałam się do sypialni aby się spakować się.Michał z Wojtkiem poinformowali mnie że jutro o 9 mamy samolot.Spakowałam wszystkie swoje rzeczy które tutaj miałam.
Około 22:00 usnęłam w objęciach silnych ramion przyjmującego.
Obudziłam się o 7:00.Poszłam się ubrac.Zeszłam na dół a tam spotkałam chłopaków.
- Gotowa? - zapytał się Wojtek.
- Nie. - rzekłam.
- Będziecie się spotykać. - uśmiechnął się Włodarczyk.
W tej chwili do kuchni wszedł Bartek,już kompletnie ubrany.
- To my idziemy się przewietrzyć a wy się pożegnajcie. - rzekł Michał i wraz z Wojtkiem wyszli.
Staliśmy na przeciwko siebie i gapiliśmy się na siebie.Podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Moja kochana kruszynka. - powiedział i wpił mi się w usta.
- Mój książę. - rzekłam i znów się rozpłakałam.

*********************************************************
Ehhh sorry za to tam do góry.
Jakimś cudem udało mi się napisać rozdział.
Może dobijemy do 10 komentarzy? ^.^

ask.fm/volleyballforeverx6

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ